Ania – bo tak miała na imię bohaterka tej historii (tak naprawdę to nie, ale będę ją nazywał Anią), to koleżanka ze szkolnego korytarza. Ro...

Kusicielka cz.1

By | 18:29 26 comments
Ania – bo tak miała na imię bohaterka tej historii (tak naprawdę to nie, ale będę ją nazywał Anią), to koleżanka ze szkolnego korytarza. Rok ode mnie starsza, wysoka blondynka o hipnotyzujących, niebieskich oczach, ponętnych ustach i z tyłkiem, za którym oglądał się każdy chłopak w szkole. „Pornstar” – tak nazywali ją koledzy z mojej klasy. Miała w sobie wszystko, co mogłoby skusić młodego, kipiącego testosteronem nastolatka. Swoje sieci zarzuciła jednak na mnie. Ja w tym czasie byłem w związku z inną dziewczyną (również z naszej szkoły), więc byłem obojętny na jej zaczepki. A tych było całkiem sporo.

Pomijając bardzo częste, „przypadkowe” przechodzenie korytarzem, na którym stałem ze swoją grupką kumpli i czekałem na kolejną lekcję. Pomijając niejednokrotne, również „przypadkowe” wpadanie na mnie na schodach. Pomijając puszczanie oczek, przygryzanie warg, i wzrok pożądania, którymi obdarowywała mnie za każdym razem, gdy nasze spojrzenia spotkały się ze sobą. Ania potrafiła pójść o krok dalej. Nie wiem, skąd miała mój numer, ale skoro pod szkolnym sklepikiem można było kupić kilka ton rosyjskiego uranu w zamian za drożdżówkę z czekoladą, to zapewne ze zdobyciem kontaktu do mnie też nie miała żadnego problemu. Do dziś pamiętam szczególnie jedną sytuację. Mieliśmy lekcje w sąsiednich klasach i siedzieliśmy po przeciwnych stronach korytarza, naprzeciwko siebie. Wspominałem, że Ania lubiła krótkie spódniczki? Nie? No to lubiła. Bardzo lubiła. Jedną z nich miała tego dnia na sobie. Rozmowę z kumplami przerwała mi wibracja i dźwięk dzwonka, wydobywające się z kieszeni spodni. Wyjąłem telefon, rzuciłem okiem na ekran, a tam wiadomość od Ani: 

„Ładne mam dzisiaj majtki?”

Lekko zdezorientowany podniosłem głowę w jej kierunku. Na twarzy miałem wypisane typowe „Ale o co chodzi?”, lecz już po chwili przekonałem się, o co chodzi… Dostrzegając mój wzrok na sobie, nasza bohaterka rozchyliła lekko nogi, pokazując mi czarne, koronkowe stringi. Trzeba jej to przyznać – kusić umiała jak mało kto. To tylko dowodzi tego, że biblijny szatan musiał być kobietą. Gdyby to ona kusiła Adama i Ewę, idę o zakład, że zjedliby oni połowę owoców z zakazanego drzewa, z drugiej połowy wycisnęliby sok, a na koniec wyzbieraliby pozostałe jabłka z ziemi i upiekli z nich szarlotkę. To był pierwszy raz, kiedy poczułem, że muszę ją mieć.

Mieć jej jednak nie mogłem. Jak już wspominałem - miałem dziewczynę. W dodatku nie taką głupią, ponieważ zdawała sobie sprawę o zalotach Ani w moim kierunku (kobiety mają w tych sprawach jakiś szósty zmysł), więc tym bardziej musiałem mieć się na baczności. I miałem - pierwszy rok, drugi rok oraz… połowę trzeciego. Wtedy to okazało się, że pierwsza miłość nie może być jednocześnie tą ostatnią i mój związek się rozpadł. Na szczęście pocieszenia nie musiałem szukać daleko. Ania wiedziała o moim rozstaniu już następnego dnia (ah te szkolne plotki) i nie miała zamiaru czekać. W końcu czekała już ponad 2 lata. Jej wcześniejsze, „delikatne” próby zwrócenia na siebie uwagi, przybrały na sile. Ja jednak dość ciężko zniosłem swój zawód miłosny, więc ciągle trzymałem ją na dystans. Do czasu…

Zbliżały się matury. Nasza szkoła to był tak właściwie Zespół Szkół, w którym mieściły się zarówno liceum, jak i technikum. Ja chodziłem do ogólniaka, Ania do technikum. Tak więc pomimo tego, że była ode mnie rok starsza, egzaminy dojrzałości zdawaliśmy w tym samym roku. Jako że z nauką nigdy nie miałem problemów, nie obawiałem się ich. W nieco innej sytuacji była „Pornstar”. Matematyka nigdy nie była jej mocną stroną. Ja z kolei ten przedmiot zdawałem na poziomie rozszerzonym, więc kwestią czasu było, aż padnie prośba, by jej trochę w tej nauce pomóc. I padła… tuż po jednym ze szkolnych apeli, w którym jako przedstawiciel samorządu uczniowskiego musiałem uczestniczyć i co ważne w tej historii – być elegancko ubranym. Po zakończeniu ceremonii czekał już na mnie SMS i wywiązała się krótka rozmowa:

Ania: Faceci w garniturach są strasznie seksowni.
Ja: Kobiety za to najseksowniejsze są bez ubrań.
Ania: Więc może pomożesz mi dziś z tą matematyką? Ubiorę się „seksownie” :)

Miałem do załatwienia jeszcze kilka spraw na mieście, więc umówiliśmy się „za 2 godziny u niej”. Mieszkała na obrzeżach miasta, w dużym domu, w którym całe piętro miała na wyłączność dla siebie. Tego dnia była w nim sama. Przyjechałem pod wskazany adres o umówionej godzinie i otworzyła mi drzwi… w obcisłej, czarnej tunice, która zakrywała jej tylko połowę pupy. Poszliśmy na górę, ona przodem. „Zaraz zaraz, czy ona nie ma na sobie majtek?!” – pomyślałem, nie mogąc oderwać wzroku od jej zgrabnych pośladków skaczących mi przed oczami. Otrzeźwiło mnie dopiero jej pytanie, czy chce coś do jedzenia lub picia. Nie chciałem. Byliśmy już w jej pokoju, urządzonym w sposób dość… minimalistyczny, jak na kobietę. Chłodne, bladobłękitne ściany, proste meble z Ikei i łóżko z metalową ramą. Przez myśl przeszły mi same niegrzeczne rzeczy, ale spotkaliśmy się przecież w celu nauki matematyki, tak więc spytałem co mam jej wytłumaczyć.

 „Wzory skróconego rozmnażania… tzn. mnożenia! Przepraszam!” – odpowiedziała, delikatnie rechocząc. 
„Najpierw matematyka, biologia później” – zripostowałem równie suchym żartem. 

Usiedliśmy naprzeciwko siebie, ja na fotelu, ona na skraju łóżka. Pomiędzy nami stał niski stolik, na którym leżały kartki i długopis. Zacząłem pisać te wzory, kiedy kątem oka ujrzałem, że zrobiła dokładnie to samo co kiedyś na przerwie w szkole. Jednak tym razem nie dostrzegłem żadnych stringów. Tak… tym razem rzeczywiście nie miała na sobie majtek. Spojrzałem na nią, uśmiechała się i delikatnie przygryzła dolną wargę. Więcej znaków nie potrzebowałem.

Odłożyłem długopis, oparłem się o fotel i patrzyliśmy na siebie w milczeniu przez dłuższą chwilę. Wiedziałem, że napięcie zaraz eksploduje, ale lubię delektować się tą „chwilą przed”. Obserwować kobiecą walkę z samą sobą: „czy wypada mi zacząć?”. Już nie przygryzała wargi, teraz to był palec, który włożyła sobie do ust. Drugą dłonią pocierała wewnętrzną stronę uda. Czekałem w gotowości. Wstała. Podeszła do mnie i usiadła mi na kolanach, przodem do mnie. Ciągle nie odrywaliśmy od siebie wzroku, ciągle nie padło żadne słowo. Położyłem jedną rękę na jej pośladkach, drugą delikatnie odgarnąłem włosy z jej twarzy, muskając opuszkami palców jej lekko zarumienione policzki. Spróbowała mnie pocałować. Odsunąłem się, jednocześnie łapiąc ją za włosy i odchylając jej głowę do tyłu. Lekko się speszyła. Teraz to ja się uśmiechnąłem i zacząłem całować ją po szyi, słysząc nad uchem jej głęboki oddech. Podniosłem głowę i znów spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Tym razem nie trwało to jednak długo. Emocje, choć ukrywane, targały nami od środka. Nastąpiła eksplozja. Rzuciliśmy się na siebie jak dzikie zwierzęta. Namiętność, z jaką pozbawialiśmy się kolejnych elementów ubrań z naszych ciał, można było wynosić z tego pokoju wiadrami. 3 lata pożądania dały o sobie znać. Wtedy też dowiedziałem się, jak wiele elementów męskiej garderoby może posłużyć jako rekwizyty w łóżkowych zabawach. 

Link do części drugiej tej historii:
http://mpwjj.blogspot.com/2016/11/kusicielka-cz2.html

/james


Nowszy post Starszy post Strona główna

26 komentarzy:

  1. Czekam z niecierpliwością.
    Pozdrawiam, zaciekawiona czytelniczka ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się nie wystawiać tej cierpliwości na zbyt ciężką próbę! :) /james

      Usuń
    2. Mam taką nadzieję ;>
      zaciekawiona czytelniczka.

      Usuń
  2. that's really interesting beginning... continue...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę takiej kusicielki, czekam na dalszą część.

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Druga część pojawi się w najbliższym czasie :) planowo miało to być w czwartek za tydzień, ale może nie będę Wam kazał tyle czekać, jeśli tylu chętnych jest do przeczytania :) /james

      Usuń
  5. Chyba w takim momencie nie skończysz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie skończę, napiszę kontynuację :) nie sądziłem po prostu, że aż tak mi się ten tekst "rozciągnie", więc zmuszony byłem go podzielić na części :) druga część jest o wiele bardziej pikantna, więc nie dla ludzi o zbyt dużej wrażliwości! ;) /james

      Usuń
    2. Oczywiscie ze chcę

      Usuń
    3. Tym bardziej chcemy 2 część ;)

      Usuń
    4. Druga czesc jest o wiele bardziej pikantniejsza.... mam nadzieje ze mnie nie zawiedziesz i ze potrafiles konkretniej ubrac to w odpowiednie slowa ;) pozdrawiam zołza ;)

      Usuń
  6. Mam nadzieję, że ten weekend będzie równie pikantny, jak tajemnicza druga część, którą mam nadzieję będzie dane mi przeczytać ;>

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam z niecierpliwością:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg, genialne. Kupiłabym z wielką chęcią Twoją książkę. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również bym kupiła ;) myślę, że masz dar ponieważ wszystkie Twoje teksty są świetne

      Usuń
  9. Mòwisz będzie się działo, będzie zabawa...to ja czekam, bo mam wrażenie że czeka mnie niezła bomba.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow!!! Chce wiedzieć co było dalej ;-) uwielbiaam czytać takie opowiadania ��

    OdpowiedzUsuń
  11. Od dziś jestem Twoją fanką, co prawda znam milion takich historii ale kolejna nie zaszkodzi, nie mogę się doczekać dalszej części, podoba mi się Twój styl.
    Pozdrawiam i życzę powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  12. O cholera ! Cała sytuacja jest tak nakręcająca !!! Musi być następną część ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. W czasach, gdy z mody szkolnej wyszły przemycane świerszczyki "Kusicielka" jest wyśmienitym przykładem tekstu, który pozwala gimnastykować wyobraźnię, inspiruje do poszukiwań i pisania własnych scenariuszy. Gratuluję Ci James przyzwoicie skrojonego tekstu. Mam wielką nadzieję, że kolejny opublikowany będzie na równie wysokim poziomie. MTB

    OdpowiedzUsuń
  14. czytać to czytać ale przeżyć to jest fajnie heh :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Co prawda to prawda czyta się przyjemnie, wiec poczekam spokojnie. W końcu to Twoja historia 😉

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale jak to tak można przerwać i to jeszcze w takim momencie! Okropne limity... Podoba mi się sposób w jaki piszesz, ja nie czytam tekstu ja chłonę całą sobą tę historię. Czekam cierpliwie, gdyż cierpliwość może i jest gorzka, ale za to ma słodkie owoce :)

    OdpowiedzUsuń